Prawactwo dziś jednym głosem wyje, że zakłamano jakąś prawdę o ich paradenmarschu w Warszawie 11 listopada.
Tymczasem człowiek sam jest odpowiedzialny za swoje wybory, i za towarzystwo, z jakim przestaje z własnego wyboru. Imprezę, dla niepoznaki nazwaną "Marszem Niepodległości" organizowały grupy nacjonalistyczne, nie ukrywające swej fascynacji hitleryzmem, do tego stopnia, że nawet w ubiorach organizacyjnych naśladują brunatne koszule Rohma, a na własnych stronach internetowych promują prymitywny antysemityzm. Flaga organizacyjna od hitlerowskiej różni się tylko użyciem celtyckiego krzyża w miejsce swastyki.
Normalny człowiek trzy razy by się zastanowił, czy brać udział w manifestacji, organizowanej pod takimi auspicjami, w towarzystwie sproszonych z całej Europy delegacji organizacji nacjonalistycznych, narodowo-socjalistycznych i neonazistowskich. Ramię w ramię z banderowcami, czetnikami, etc.
Wydział propagandy KC PiS sporządził piękny filmik z tej "spokojnej manifestacji" zastępując oryginalną ścieżkę dźwiękową podniosłą muzyczką. Efekt - faktycznie to się staje podobne do patriotycznej manifestacji. Ale wystarczy sobie obejrzeć materiał źródłowy, nieopatrznie przez prawactwo wrzucony do sieci. I zamiast godnie maszerującego pod biało-czerwonymi flagami tłumu patriotów widać (a raczej słychać) dyszącą chęcią mordu tłuszczę. Skandowane hasła nie mają nic wspólnego z patriotyzmem, ze świętowaniem odzyskania niepodległości. "Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę" należało do najlżejszego repertuaru. Najzabawniejsze są zbitki pojęciowe typu "Zawsze i wszędzie .... jebany będzie" , gdzie pod kropki "patrioci podstawiają nazwiska swoich "ulubieńców" - wywrzaskiwane spod sztandaru z symbolem "Zakaz pedałowania". Zdaje się, że "patrioci" swoją wiedzę i niechęć do homasów wywodzą wprost spod celi - tam też godnym pogardy jest jedynie bierny homoseksualista. Strona czynna jest godna wszelkiego szacunku i chwały, zwłaszcza gdy brutalnie gwałci...
Jak rzep psiego ogona prawactwo czepia się kastetu, odebranego setce zatrzymanych Niemców z Antify. Ale całkowicie wypiera fakt zabrania na tą faszystowską paradę petard i rac, rzucanych potem w policję i służących do podpalania samochodów. Całkowicie pomija fakt zdemolowania nawierzchni ulicy, i wykorzystania połamanych płyt chodnikowych jako amunicji w walce z policją.
Tą samą policją, która dużo wcześniej spacyfikowała i pozamykała Niemców z Antify, i której jedyną winą było zagrodzenie bandytom drogi do manifestujących pokojowo antyfaszystów.